Chyba w swoim życiu nie spotkałam osoby, która choć raz nie narzekałaby na pracę - bo za mało zarabia, bo zostaje po godzinach, bo stoi w korkach, bo nie ma życia prywatnego, bo stres związany z pracą przenosi na partnera. Cóż... to narzekanie to takie - polskie? Często do pracy chodzimy jakby "za karę". Z czego wynika taki stan? Wróć myślami do czasów...