Listopad bez Multisporta - nawet nie wiecie, jak nad tym ubolewam. To mój faworyt wśród benefitów pracowniczych, bez którego nie umiem żyć. Gdy zmieniałam pracę, bardzo istotną sprawą było dla mnie złożenie deklaracji, opłacenie i upewnienie się, czy od grudnia moja karta będzie aktywna, ale to od grudnia... Co zatem w szarym i zimnym listopadzie? Dzień krótki, wstaję rano - ciemno, wracam z pracy - ciemno i zaczęło się bezczynne przesiadywanie wieczorami w domu i nowe sezony seriali z jesiennej ramówki. By tym razem nie dać się jesiennej chandrze, kupiłam karnet do CityFit. Pierwsza wizyta i byłam pod wrażeniem - fajnie, nowocześnie, są zajęcia ze spinningu, ale to nie czas na recenzję...
Czym się kierowałam, nabywając członkostwo? To był impuls -myślałam, że jak zapłacę, to będę chodzić, a że to po drodze z pracy, siłą rozpędu, wpadnę chociaż na 40 min. pobiegać na bieżni- to miała być taka dodatkowa motywacja. Tego, że jeżdżę do pracy metrem, a rano są tłumy ludzi i moja irytacja sięga zenitu, nie przemyślałam. Przecież to wyprawa z całym ekwipunkiem... "Szczęśliwą" posiadaczką karnetu na odcisk kciuka zostałam 6.11 i byłam tam może z pięć razy. Korpo - dla której siłownia do niedawna była prawie jak dom... Dom, w którym codziennie gościła motywacja, energia i radość z treningu, a w międzyczasie satysfakcja z przyrządzania zdrowych posiłków.
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu
Tworząc różnego rodzaju wymówki, nie miałam świadomości, że najzwyczajniej w świecie, dopadło mnie jesienne przesilenie. Coraz mniej motywacji i treningów, coraz więcej: "ostatnie ciastko na poprawę nastroju i od jutra trzymam się zdrowego jedzenia". Nie ma się co oszukiwać: jedno ciastko, potem kolejne i powoli zaczynasz wplatać między posiłki śmieciowe podjadanki, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Dodatkowo dochodzi obniżenie nastroju i niespokojny sen.
O co tak naprawdę chodzi z tą jesienną depresją? Czemu w tym wypadku nie uczę się na błędach i co roku nadchodzi ten kryzysowy moment, kiedy trzeba sobie powiedzieć: "kobieto, weź, ogarni-ij siee". Nie ma chyba lepszego określenia, a jeżeli sama się nie pozbierasz, to choćbyś miała dostać motywującego kopa w dupę od samej Chodakowskiej albo Lewandowskiej - nie pomoże.
Tym samym motywacje na portalach społecznościowych przestały na mnie działać, a nawet zaczęły irytować: "skąd ci ludzie biorą tyle siły i energii?". (Heloooł! Właśnie stąd, że regularnie trenują, a Ty, szukając nowych wymówek, zaprzepaszczasz swoją ciężką pracę). Czas sięgnąć do źródła problemu i nie szukać wytłumaczenia w zawirowaniach zawodowych, jakie miały miejsce.
Na początku listopada w kiosku, w którym wracając z pracy, gram w lotto (wierząc, że tym razem trafię przynajmniej trójkę), kupiłam Women's Health. Kartkuję- reklamy, przepisy, zestawy ćwiczeń i w środku znalazłam coś dla mnie: "Co się dzieje, gdy dopada Cię jesienna melancholia". Cały ten stan to depresja sezonowa (ang. SAD - seasonal affective disorder), na którą cztery razy częściej zapadają kobiety niż mężczyźni. Przeczytałam objawy na głos mojej współlokatorce, śmiejąc się, że to "coś "nas dotyczy.
Niby nic, a tak to się zaczyna
Szyszynka uwalnia więcej melatoniny (hormon snu), dlatego jestem bardziej senna, ale to dopiero początek... Melatonina z kolei wpływa na zmniejszenie poziomu dwóch hormonów: seratoniny i norepinefryny, co w konsekwencji, powoduje spadek nastroju i energii życiowej, a tym samym spadek motywacji i aktywności sportowej.
Jeżeli faszerujesz się słodyczami, a za miesiąc z trudem mieścisz się w ulubione dżinsy, to wiedz, że coś się dzieje...
I
najgorsze z najgorszych - zaburzenia w poziomie dopaminy wpływające na
zwiększony apetyt, w szczególności na węglowodany (czyt. cukier)! Ciastka, ciasteczka, drożdżówki, czekoladki,
cukierki, ptasie mleczka...Wszystko co zawiera cukier, staje się jeszcze
bardziej kuszące i choć na chwilę poprawia nastrój, a przecież wakacje się
skończyły, więc
śmiało sięgasz po kolejne ciastko i nie umiesz tego zahamować? Ze
słodyczami walczę jak z nałogiem i w listopadzie na słodkim ringu to ja
przejęłam kontrolę. By skutecznie znokautować cukier warto sięgnąć po
tabletki na zmniejszenie apetytu na słodycze (moim zdaniem są skuteczne,
a może to efekt placebo po chwytach marketingowych?). Zdrowe
zamienniki? Tak, można, ale też należy zachować
umiar i zdrowy rozsądek w ilości.
Dodatkowo nadmiar dopaminy pobudza skłonności do hazardu- hm.. kiedy wpadłam na pomysł grania regularnie w lotto? Przypadek- nie sądzę...
Inni mają gorzej?
Podziwiam pracujące mamy, które przed pracą muszą wyprawić gromadkę dzieci do szkoły, a po powrocie z biura przygotować obiad, kolację, odrobić lekcje, itp. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - może to kiedyś zrozumiem. Na tę chwilę podziwiam.
Cieszę się, że nie mieszkam w Helsinkach- prawdopodobnie najbardziej depresyjnej stolicy w Europie, gdzie jako jedną z głównych przyczyn zachorowalności podaje się warunki pogodowe. Dzień jest wyjątkowo krótki, zima długa i mroźna, lato chłodne i ciągle mało słońca (ponoć najwięcej rent w Finlandii przyznawanych jest z tytułu depresji). Zachorowalność na depresje w Norwegii może też wynikać z dobrobytu- zatracenie wartości, autorytetów oraz braku potrzeby życia z rodziną i bliskimi, takie przyczyny to nie na polskie realia.
Czas na nokaut - nie czekaj do wiosny, działaj!
Nie jedz słodyczy w pracy! To chyba największa pokusa, jaka tylko może być. Jak walczyć z urodzinowym ciastem i czekoladowymi Mikołajami przed świętami? Silna wola i nic więcej. Polecam przyłączyć się do wydarzenia na Facebooku "grudzień bez słodyczy", lada chwila będzie ich coraz więcej.
Przy każdej okazji "łap" słońce- w przerwie w pracy wyjdź za mury szklanego biurowca choćby na 10 minut, Twój organizm zacznie produkować witaminę D, dodatkowo jej niedobór możesz uzupełnić suplementacją lub wprowadzeniem do swojej diety ryb: tuńczyk, łosoś, dorsz, makrela. Zmniejszysz prawdopodobieństwo zainfekowania organizmu, a tym samym grypy lub przeziębienia.
Przestań oglądać "Singielkę", przynajmniej do wiosny. Ten krótki i zabawny
serial może i poprawi Ci humor po powrocie z pracy, ale czy naprawdę
miło jest patrzeć na główną bohaterkę, która chodzi w workowatych
ciuchach, z dziwną kitką na głowie, ani razu przez tyle odcinków nie
była nawet na fitnessie, a przed snem do poduszki objada się ciastkami?
Intryguje Cię, czy ona znajdzie faceta? Oczywiście, że tak, a za 20
kolejnych odcinków pewnie z brzydkiego kaczątka przeobrazi się w łabędzia. Warto zatem te 23 minuty poświęcić na jakąś dobrą
książkę (na przykład o motywacji?).
Nie unikaj kontaktów z ludźmi, którzy Cię wspierają. Zamiast dusić w sobie smutki i problemy, podziel się nimi. Może brzmi jak z taniego poradnika, ale pomimo mojej samodzielności, liczę się ze zdaniem bliskich mi osób, bo wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej.
Zacznij się ruszać. Każdy dzień jest dobry na walkę z sezonowym zaburzeniem depresyjnym i moim zdaniem, niepotrzebny tu żaden lekarz ani fototerapia, o której możesz poczytać w internecie. Od jutra nie postaram się, nie zamierzam, WYKORZYSTAM karnet na maxa, a pierwszego grudnia wracam na moją ulubioną siłownię, ulubione zajęcia, do grona ludzi, których znam i którzy motywują mnie do działania.