Espadrylem przez Barcelonę
14:45
W tym roku urlop zaplanowałam spontanicznie. Poprzednie wyjazdy spędzałam na zorganizowanych wycieczkach organizowanych przez biura podróży. W maju, zupełnie przypadkiem, wspólnie z koleżanką w sobotni wieczór, po rowerowej przejażdżce, zdecydowałyśmy- tak, to będzie Barcelona! Plażowanie i zwiedzanie "na własną rękę". To zupełnie inne doświadczenie niż wylegiwanie się do południa przy hotelowym basenie z wykupioną opcją all inclusive. Nie chciałyśmy być "uwiązane" godzinami posiłków, bo naszym celem było zwiedzanie i przemierzanie miasta pieszo wzdłuż i wszerz.
Znalazłyśmy bilety lotnicze w dobrych cenach (jak na sezon urlopowy) i spontanicznie dokonałyśmy zakupu. Nie namyślając się zbyt długo poprzez portal airbnb.com szukałyśmy mieszkania do wynajęcia. Tego samego wieczoru miałyśmy bilety lotnicze i apartament 5 minut od niezatłoczonej plaży.
Okazało się, że gospodarz naszego mieszkania jest Polakiem, otrzymałyśmy dokładne wskazówki, jak dotrzeć na miejsce i jak nie narazić się na kradzież. Niestety Barcelona to "raj" dla kieszonkowców, którzy bardzo łatwo rozpoznają zdezorientowanych turystów. Najłatwiej i najwygodniej poruszać się metrem. Siedem sprawnie funkcjonujących linii, w przeciwieństwie do warszawskiego znacznie lepiej klimatyzowane, może mniej nowoczesne, ale nie ma to znaczenia, gdy szybko można przemieszczać się po mieście.
Bez pośpiechu i bez gotowego planu, z mapą miasta, planem metra i przewodnikiem, na miejscu decydowałyśmy co zwiedzamy. W zależności od pogody, siły, nastroju i pory dnia:)
Jeżeli jesteście ciekawi, poniżej fotorelacja z wyjazdu :)
Obowiązkowym punktem programu była Sagrada Familia. Pomimo tłumów ludzi i ciągłego remontu, który podobno będzie trwał jeszcze 15 lat, robi ogromne wrażenie. Bilety do Sagrady warto kupić przez Internet, bo na miejscu w kolejce po bilet można stać dobrą godzinę albo i dużo dłużej.
Spacery po La Rambla - tłoczno, gwarno, znajdziecie tam sporo kiczu i drogich knajp, ale chyba nie da się być w Barcelonie i choć raz nie przespacerować się tą długą arterią w rzeczywistości pięciu ulic. Dla mnie "perełką" na La Rambla jest targ Mercat Sant Josep, ale o nim więcej w kolejnym poście dotyczącym kuchni hiszpańskiej. Tak idąc dalej, dotarłyśmy do portu.
Park Guelle- bajkowe miejsce, które naprawdę warto zobaczyć! Polecam wstąpić do Muzeum Gaudiego- dom, w którym Gaudi mieszkał przez 20 lat, na miejscu można obejrzeć film (w wersji anglojęzycznej), który opowiada krótką, ciekawą historię o życiu artysty.
W związku, z tym, że na urlopie bardzo delikatnie zadbałam o moją kondycję, kilka zdjęć z porannej 10km przebieżki po plaży - Barcelonetta.
Za hotelem Westin pięknie widać wzgórze Mojtjuic, to był kolejny punkt naszej wycieczki.
Barri Gotic - dzielnica gotycka, wystarczy zboczyć z La Rambla i jesteśmy!
Montjuic - piesza, wyczerpująca wycieczka, ale dla takich widoków było warto!
Zbliżamy się do pokazu tańczącej fontanny.
I coś dla fanów piłki nożnej. Zdecydowałyśmy się na wycieczkę na stadion FC Barcelony Camp Nou. Nie jestem zagorzałą fanką piłki nożnej, ale muzeum z częścią multimedialną zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Naprawdę można poczuć emocje, jak z meczu, który ogląda się na żywo. Gigantyczne kolejki po zakup biletu- warto uzbroić się w cierpliwość, bo nie wiem czy bilety są dostępne przez Internet.
Czym byłby ten post bez wzmianki modowej! Polowałam na okulary muchy i udało mi się kupić w Barcelonie na wyprzedażach, takie marki jak Zara, Pull&Bear, Mango - dużo taniej niż w Polsce!
Must have sezonu - metaliczne tatuaże jako biżuteria na wieczorny wypad do portu :) Pytają hit czy kit? Dobrze, że na urlopie sama określam dress-code i dodatki.
Trochę korpo....
Mieszkałyśmy w dzielnicy Poble Nou. Codziennie, w drodze do metra witały nas korpo wieżowce. Bardzo dużo osób przyjeżdża do pracy skuterami, na które są specjalnie wyznaczone miejsca parkingowe wzdłuż ulic- nawet na skrzyżowaniach!
Abstrakcją dla mnie były godziny otwarcia banków 9-14? Ciężko w to uwierzyć, ale jednak...
Sklepy i centra handlowe w niedziele są zamknięte, więc jeżeli planujecie pobyt, warto o tym pamiętać.
Poniżej hiszpański "korpo ludek" :)
0 komentarze